Anioły Śmierci [#IMPRESJA]
Serial dokumentalny "Łowcy skór" na platformie HBO Max jest nie tylko opowieścią o zbrodniczych praktykach pracowników łódzkiego Pogotowia Ratunkowego, lecz także dotyka istoty człowieczeństwa.
Kończąc oglądanie czteroodcinkowego serialu produkcji HBO “Łowcy skór” (polecam od razu artykuł z łódzkiej “Wyborczej” z 23 stycznia 2002 roku będący wynikiem dziennikarskiego śledztwa Marcina Stelmasiaka i Tomasza Patory) przypomniał mi się cytat z wiersza Zbigniewa Herberta „Pan Cogito o potrzebie ścisłości”:
musimy zatem wiedzieć
policzyć dokładnie
zawołać po imieniu
opatrzyć na drogę
To, co najbardziej mnie dotknęło po seansie serialu to fakt, że na ławie oskarżonych w aferze tzw. “łowców skór” zasiadło tylko pięć osób. Co więcej, tylko czterech z nich skończyło z wyrokami skazującymi (sanitariusz Andrzej Nowocień skazany na dożywotnie pozbawienie wolności; sanitariusz Karol Banaś, skazany na 25 lat pozbawienia wolności; lekarz Janusz Kuliński, skazany na 6 lat pozbawienia wolności i 10-letni zakaz wykonywania zawodu lekarza; lekarz Paweł Wasilewski, skazany na 5 lat pozbawienia wolności i 10-letni zakaz wykonywania zawodu lekarza). Afera, w wyniku której życie mogło stracić ponad tysiąc osób, a efekt działań wymiaru sprawiedliwości, powiedzmy sobie otwarcie, w żadnej mierze nieoddający skali systemowej praktyki mającej miejsce w łódzkim Pogotowiu Ratunkowym.
Tę zbrodnię można i trzeba analizować na kilku poziomach: wpływ kapitalizmu i transformacji ustrojowej lat 90., słabość instytucjonalna organów państwa polskiego (ciekawy zresztą wątek tego, jak ówczesne władze na czele z premierem Leszkiem Millerem mogły obawiać się wpływu afery na trwające negocjacje akcesyjne z Unią Europejską) i w końcu to, o czym chcę napisać więcej: natura i kondycja ludzka w obliczu tej sytuacji.
W łódzkiej aferze dostrzegam wymiar pierwiastka zła - tego namacalnego, dostrzegalnego w ludzkich zachowaniach i działaniach. Wcale nie zła banalnego, jak pisała o tym kilkadziesiąt lat temu Hannah Arendt obserwując z bliska proces Adolfa Eichmanna, ale zła wielkiego, którego efektem była śmierć setek, jeśli nie tysięcy ludzi. Ludzi, którzy mogliby żyć aż do dzisiaj.
Ktoś powie, że skazanymi (oraz tymi, którzy wywinęli się sprawiedliwości) kierowała chęć zysku. Celnie o tym mówili autorzy podcastu Kultura poświęcona, którzy wskazywali między innymi na rabunkowy i zarobkowy charakter zbrodni, mówiąc chociażby o “kapitale ludzkim” ofiar łódzkich przestępców. Natomiast oddać trzeba, że - jakkolwiek cynicznie to zabrzmi - zarobek na “skórach” wcale nie był tak wielki, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka.
Szukając więc dalej i głębiej odpowiedzi na pytanie, dlaczego to wszystko się wydarzyło, nie sposób nie sięgnąć po odpowiedzi z pogranicza moralności i etyki. Zakładając, że człowiek rodzi się z natury dobry, coś musi wydarzyć się w ciągu jego życia, co skłania go do popełnienia czynów, które uznawane są przez ogół społeczeństwa za złe. Powodów tego “przetrącenia” może być cała masa. Ale dalej nie czuję spokoju mając taką odpowiedź przed sobą…
Oglądając fragmenty procesu oskarżonych w aferze “łowców skór” miałem wrażenie, że na poziomie wizualnym widzę sceny z procesu wyżej wymienionego Eichmanna. Zaznaczam, że nie porównuję zbrodni oficera SS, odpowiedzialnego za zaprogramowanie całej machiny śmierci pt. “ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej” z działalnością łódzkich karetek Pogotowia Ratunkowego (i przepraszam za tę generalizację, wszak nie wszyscy byli uczestnikami tej zbrodni). Ale może wspólnym mianownikiem zła jest jego tajemniczość i wyzwanie, jakie stoi przed zrozumieniem natury tegoż…
I w końcu to, co musi wołać o pomstę do nieba: zespoły wyjeżdżały do chorych nie po to, aby nieść ratunek, ale śmierć. Jest to tak przerażające, że aż ciężko uwierzyć w to, co działo się przez lata w Łodzi. Instytucje państwa muszą budzić zaufanie. Mogę się jedynie domyślać, że po tym, jak afera ujrzała światło dzienne, mieszkańcy i mieszkanki Łodzi słysząc dźwięk Pogotowia Ratunkowego czuli na plecach bardzo nieprzyjemne mrowienie. A odbudowa zaufania do instytucji państwa to praca na dekady.
Ale w tym wszystkim były też obecne promyki dobra - sygnaliści i ludzie, którzy informowali, że dzieje się coś przeraźliwie złego, którzy podjęli działanie, aby coś zmienić. Te osoby były również obecne w serialu dokumentalnym “Łowcy skór” i te osoby też mają przetrącone życia. W końcu jak żyć ze świadomością, że działalność łódzkich doktorów Mengele była tak namacalna, i że do dzisiaj nie poznaliśmy do końca skali procederu, a więc i nie wszyscy zostali osądzeni.
służyć życiu i zdrowiu ludzkiemu; według najlepszej mej wiedzy przeciwdziałać cierpieniu i zapobiegać chorobom, a chorym nieść pomoc bez żadnych różnic, takich jak: rasa, religia, narodowość, poglądy polityczne, stan majątkowy i inne, mając na celu wyłącznie ich dobro i okazując im należny szacunek;
Fragment przyrzeczenia lekarskiego składanego przez przez absolwentów kierunku lekarskiego oraz lekarsko-dentystycznego uczelni medycznych w Polsce.